środa, 15 października 2008

Clope

Polubiłam swoją szczurzą norę, a może sobie wmawiam? Bo jak można polubić taką fatalną klitkę, ze starym oślizłym ciemnym linoleum, nie mytymi od 20 lat roletami, nieotwierającym się oknem, niezamykającą się szafą, popękaną umywalką z 2 kranami, jeden z lodowatą wodą, drugi z wrzątkiem (zamarznąć czy spłonąć - wybór należy do ciebie). Tak czy siak, skutecznie:) Zapali się lampkę, świeczki, jest ok.
Ale czasem tęskno za domem. Własnym prysznicem, bez cudzych włosów no i własnym kibelkiem... Nigdy nie myślalam, że mogę tak bardzo tęsknic za czytaniem gazety na swoim własnym klopie! Swoją drogą clope, czytane [klop] to po francusku szlug. Mialam to na zajęciach ostatnio i oczywiście roześmiałam się głośno, potem musiałam wszystkim tłumaczyc dlaczego. No i teraz pewnie juz poszedł w swiad stereotyp o polskim poczuciu humoru:) Co do rodzajnika, une clope czy un clope, to słyszałam wersję, że un clope to cały papieros a une clope to kip:)

Brak komentarzy: