piątek, 14 listopada 2008

London Stansted

Bym zapomniała. Podróże z jednej strony uczą nas tolerancji, poszerzają horyzonty, otwierają umysł, pokazują nowe perspektywy, punkty widzenia, nowe zachowania. Więcej mieści nam się w głowie, mniej nas dziwi. Bo ludzie choć inni to niestraszni i tak na prawdę wszyscy mamy te same problemy. Ale nie. Bo jeżeli istotnie mniej już mnie dziwi, to jakieś tam rasistowskie pierwiastki się narodziły. Spotykamy ludzi z rożnych kultur i wyrabiamy jakaś tam opinie na ich temat.

ANGOLE:
Wczoraj w restauracji obsługiwałam lordowską parkę. Moja patronka zwróciła mi uwagę, że zbyt wcześnie podaję chleb.
- Ale oni sobie tak życzyli.
- Ah, to angole, to w porządku. A masła nie chcieli? (śmiech) Angole zawsze chcą masło.
- Nie.
- A to ciekawe!
I oczywiście przyniosłam chleb i musiałam isc jeszcze po masło.
Oczywiście było jeszcze ze w sałatce ma nie być grzybów a warzywa maja być na osobnym talerzu.

Ale najbardziej mnie wpierniczyli na lotnisku.
Normalnie walczyłam o honor ojczyzny!!!
W Bydgoszczy uciekłam przed wagą (dopuszczalny podręczny 10, ja miałam o 7 za dużo) skorzystawszy z nieuwagi pana w pomarańczowej kamizelce. Na rentgenie zapytali tylko co mam w słoiku, konfiturę z domu (najlepsza na świecie konfitura mamy z wiśni i płatków roży!), ok.
No to jak ok, to ok.
Ale nie, angole musieli się przyp..atyczkowac
I bezczelnie koleś otworzył słoik żeby mi udowodnić ze to jest "LIQUID" a to kunda mać nie był liquid tylko gęsta masa (pól kilo owoców na 100g konfitury), wiec ja mu przechylam rękę żeby było do góry dnem żeby zobaczył ze to nie liquid. Oczywiście gul mu skoczył i chciał mnie wyrzucić z odprawy, walczyłam jak o ojczyznę, jak można wyrzucić do śmieci konfiturę mamy!!!!!!!
Wściekła byłam cały dzień i do teraz obrywa się za to angielskim erasmusom w Pau....

AFRYKA:
Wystarczy ze powiesz cześć i się uśmiechniesz to już sikają pod siebie... Jeśli oczywiście jesteś dziewczyną:)

2 komentarze:

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Z tym drobnym (na razie) rasizmem to ja mam to samo. Jak człowiek pojeździ i trochę poogląda to to poprawność polityczna którą nam wpajają jednak trochę przechodzi.

Koleżanka jakaś pracowała jako kelnerka na na jakichś wyspach (przy Francji, Hiszpanii?) i twierdziła że najgorsi klienci to Angole., Zwłaszcza STARZY Angole. Zawsze im coś nie pasuje..

I jak tam w nowej pracy?

Agata pisze...

Angole sie czepiaja