Tyle posiedziałam na święta w Polsce, że guzik mnie widzieli. Ja ich nie więcej. Zgodnie z impulsem kupiłam kuszetkę do Berlina na 31 grudnia a stamtąd samolot do Nicei na sylwestra. Padało, wszyscy narzekali, że zimno, a mi było tak ciepło haha! Jak ktoś lu

bi dużo fajerwerków, to lepiej zostać w Polsce, nawet na wsi:) A jak ktoś lubi pójść na spacer promenadą anglików 1 stycznia z samego rana po wschodzie i byc pierwszą osobą w 2009 pijącą pyszne cappuccino (mają! prawdziwe! bo to w końcu dawna Italia) na samej plaży w Nicei, to może już t

ylko mi pozazdrościć albo zrobić to w 2010:)
Zapraszamy do szafy, która zawiezie na 2,3,4 lub 6 piętro:) - W budynku w krórym mieszkałam w Nicei:)
Ale żeby stamtąd wrócić do mojego zapyziałego Pau (co po portugalsku znaczy kutas, więc Brazylijczycy mówią znajomym, że pojechali po prostu w Pireneje do Francji) przesiadając się dwukrotnie na inne pociągi i w jednym siedząc na podłodze z braku miejsc, płacisz tyle co za 4 ryanary. Poruta, 86E za bilet powrotny do Pau, 11h drogi. Bojkotuję pociągi we Francji!!! Kupie sobie samochód i już!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz